Forum Saint Seiya Strona Główna Saint Seiya
Forum poświęcone mandze M. Kurumady
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Divine

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Saint Seiya Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sha-chan
Uczeń
Uczeń



Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Pól Elizejskich ^.~
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:43, 26 Sty 2008    Temat postu: Divine

Divine

To tylko tak na początku jest takie zagmatfane. Życzę miłęgo czytania.
******************************************************
Gdzieś...
...w miejscu niedostępnym dla ludzi...
...zaistniała mała świadomość.

Małe istnienie nie wiedziało w jakim celu pojawiło się, ani dokąd to doprowadzi.
Wokół siebie nie miało prawie nic, choć może MU to sie tylko wydawało.
Ciemność otaczała go w nieskończoność.
- JA? - pytało sie samego siebie, a może OSOBY, która właśnie zwróciła na NIEGO uwagę.
Zdecydowało się zareagować na tego, który zwrócił swoją uwagę na jego obecność. Przyjrzało się MU.
- Wygląda na to, ze ktoś jednak nie jest obojętny na moja samotność(słowa zostały w nim)
- Czy mogę TOBIE zaufać? - zwrócił się do swego obserwatora
- A jak myślisz? - tylko jedno zdanie wypłynęło z ust POSTACI.

/Jedno zdanie i jakie krótkie. Czy to jest to co powinienem usłyszeć? Czy może w ogóle nie powinien się do mnie odzywać.
TAAK z troski o mnie nawet do mnie się zbytnio nie zbliżył, aby nie wywołać u mnie strachu./

- Kim jesteś?
- JA? Kimś KTO się TOBĄ zaopiekuje...zapadła chwila ciszy - Kimś KTO chce dobrze i tak też się dzieje. Kimś KTO się bardzo stara, ale ciągle mają do niego jakieś ALE (boją się mnie..........nie rozumiem). A TY?
- JA... - nowe istnienie zagłębiło się w sobie - JA......JA zostanę z TOBĄ.
- W takim razie, musisz najpierw wyrazić chęć istnienia. Jesteś zawieszony pomiędzy wszystkim.
JA wyciągam do CIEBIE pomocną dłoń. Choć jednoczenie ostrzegam. Kiedy już narodzisz się w pełni może dopaść CIĘ rozczarowanie.
Podróże pomiędzy snem a jawą do świa.... - JEGO głos przycichł.

Pomiędzy dwoma postaciami zapanowała cisza...cisza aż można by stwierdzić, że słychać było przemijanie czasu.

Nagle krystalicznie czystym głosem odezwało się zapraszane istnienie
- Tak. Tak jak powiedziałem zostaję z TOBĄ.
- No to chodźmy me dziecię.
Owe dziecię przeszyły strumienie ociepla i energii.
Rodziła się nowa potęga.

/Co MNIE czeka? I dokąd JA właściwie idę.
Nieważne - radość wypełniła istotę - Byle MNIE ON nie opuścił/

Ostre światło wypełniło całą przestrzeń.
Istota poczuła nagle ból, zimno, a co najważniejsze zapach, który nakazał Mu otworzyć oczy.
Tuz przy nim była owa druga postać.
Miała kruczo-czarne długie włosy.
W zupełnie innym miejscu
- Jak ON śmiał - ręka z hukiem uderzyła o kamienny blat stołu.
- Nie unoś się tak - odparła druga osoba
- A ty coś taki spokojny Thieh co? - bladoniebieskie oczy spojrzały na swego rozmówcę
- Ja? Ja po prostu uważam, ze nie warto się denerwować. Możemy na jakiś czas poczekać i popatrzeć
- Jasne. I co może jeszcze
- He ja jestem tylko ciekaw co na to pewna bogini mądrości
- No nie ty się naprawdę o coś prosisz. Kogo może jeszcze wymienisz?
- Spokojnie nie wiedziałem, ze tak ciebie irytuje nawet samo wspominanie o niej.


Tymczasem w Sanktuarium
- Rany co się jej dzisiaj stało? - odezwał się głos jednego z brązów.
- Nie wiem, może ona...
- Okej Seiya, ty już nie wpadaj na żadne mądre pomysły bo jeszcze...
- Przepraszam panowie.
Nagle z wielka prędkością przeszła obmawiana osoba.
- Dzięki Hyoga...o wilku mowa. A tak w ogóle gdzie podział się Shun? Od dość długiego czasu nie widziałem go...
- To ona potrafi poruszać się z taką prędkością? - Zdziwiony Seiya spojrzał za oddalającą się Ateną.
- Seiya ja bym uważał, bo może zawrócić, a swoją drogą, jeśli idzie o sprawę zniknięcia Shuna...też go nie widziałem dość sporo czasu.

- Co on sobie wyobraża. Pójść sobie nie wiadomo gdzie i zostawić krótkie zdanie -kiedyś wrócę. Shun gdzieś ty się podział?
Pędząca bogini zwolniła aż w końcu zatrzymała się.
- A to, co poczułam...Czy...Nie to niemożliwe.
Saori zawróciła.

Dwójka bronzów nadal stała w tym samym miejscu.
- Choć Shun coś mówił zanim ślad po nim zaginął, iż chce na chwile odpocząć od wszystkiego - głos Hyogi odbijał się o ściany korytarza.
- Całkiem możliwe, choć nadal ciekawi mnie, co w tą, Atenę wstąpiło, przecież...
Seiya nie zdążył dokończyć.
- Nie wiem, o czym i w jakim kontekście rozmawiacie - Atena głęboko spojrzała w oczy Pegaza - Ale mam do was jedno pytanie. Mam nadzieje, że będziecie tak uprzejmi i pomożecie mi. Prawda?
Przejechała wzrokiem po parze saintów
- Tak, tak oczywiście - odparli - Jak będziemy mogli.
-Widzieliście gdzieś brata tego uciekiniera?
- Wiesz dobrze Saori, że Ikki to samotnik i jak już by tu się znalazł to tylko z tego jednego powodu, który akurat gdzieś właśnie wywędrował. Sami byśmy chcieli zresztą wiedzieć, gdzie Shun tak dobrze się bez nas bawi....

W międzyczasie dwie samotne postacie trwały w ciszy.
Ciemnowłosa osoba delikatnie uśmiechała się. Istota, która właśnie dzięki jej pomocy przyszła na świat miała sięgające do ramion, gęste ognisto-czerwone włosy i była całkiem naga. Z zaciekawieniem spoglądała na oddalające i przybliżające się fale.
- Co to jest? - spytała nie odrywając wzroku od spektaklu.
- Ocean-po chwili ciszy zaczęła kontynuować - jesteśmy na skalistym wybrzeżu, a to, co rozciąga, sie przed nami to pełen małych i dużych stworzeń ocean.
- Jest zimno-odparł nowo narodzony
- Tak, jest zimno, ponieważ na niebie nie pojawiło się...o spójrz-postać wskazała ruchem ręki oddal
Na widnokręgu pojawiła się czerwień, która z każdą chwila rosła. Niebo się rozjaśniało. Na wodzie widać było grę świateł
Wokoło zrobiło się całkiem jasno.
Nagle na ramieniu ognisto - włosa postać poczuła ciepło dłoni
- Chodźmy, już czas-usłyszała głos swego towarzysza
- Dokąd?
- Zobaczysz, muszę cię paru osobom przedstawić. Moje imię brzmi Aides, albo Hades. Tak zresztą zwraca się do mnie większość osób.
- Hades - istota pokiwała ze rozumieniem głową - zapamiętam. A me imię?
Rozległ się delikatny śmiech
- O to się nie martw, moje drogie dziecko.
Oboje spojrzeli na chwile na czyste niebo. Nie było na nim ani jednej chmurki.
Po czym w ciszy zniknęli.

C.D.N.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sumire
Silver Saint
Silver Saint



Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:57, 06 Mar 2008    Temat postu:

Ale o co chodzi?... To może być ciekawe jeżeli coś się wyjaśni bo na razie tylko się zdenerwowałam i chcę dalszego ciągu i żeby Shunikowi nic złego się nie stało i żeby fabuła się rozwinęła i używaj czasem przecinków błagam...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seiya i Shun
Bronze Saint
Bronze Saint



Dołączył: 09 Lut 2007
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 12:09, 06 Mar 2008    Temat postu:

Jeśli mogę powiedzieć o błędzie w tekście no to:
Cytat:
Tymczasem w Sanktuarium
- Rany co się jej dzisiaj stało? - odezwał się głos jednego z brązów.
- Nie wiem, może ona...
- Okej Seiya, ty już nie wpadaj na żadne mądre pomysły bo jeszcze...
- Przepraszam panowie.
Nagle z wielka prędkością przeszła obmawiana osoba.
- Dzięki Hyoga...o wilku mowa. A tak w ogóle gdzie podział się Shun? Od dość długiego czasu nie widziałem go...
- To ona potrafi poruszać się z taką prędkością? - Zdziwiony Seiya spojrzał za oddalającą się Ateną.
- Seiya ja bym uważał, bo może zawrócić, a swoją drogą, jeśli idzie o sprawę zniknięcia Shuna...też go nie widziałem dość sporo czasu. [...]
Dwójka bronzów nadal stała w tym samym miejscu.


Seiya z kimś rozmawiał, a był to jeden z brązów i kiedy przyszedł Hyoga to powinno być ich 3 prawda?? Co do opowiadania zgadzam się całkowicie z Sumire.


Ostatnio zmieniony przez Seiya i Shun dnia Czw 12:09, 06 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Entien
Ulubieniec Persi xd
Ulubieniec Persi xd



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 943
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: PUFFF Zza Twoich pleców^^

PostWysłany: Czw 13:18, 06 Mar 2008    Temat postu:

Ale gdzie pisze że Hyoga przyszedł, on tam był od początku

w tekście pisze "przeszła obmawiana osoba" i kilka linijek dalej "spojrzał za oddalającą się Ateną"

To Atena przeszła nagle, bo ona była tą obmawianą osobą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seiya i Shun
Bronze Saint
Bronze Saint



Dołączył: 09 Lut 2007
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 13:23, 06 Mar 2008    Temat postu:

A ok sorry troche nie zrozumiałem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sha-chan
Uczeń
Uczeń



Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Pól Elizejskich ^.~
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:55, 07 Mar 2008    Temat postu:

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i przepraszam za te przecinki ^^"...Zawsze mam z nimi problem ale staram się jak mogę. Na życzenie daję część następną, ten fanfic jest trochę długi ^^

***********************************************************************
Niebo pociemniało nad Sanktuarium.
W związku ze zniknięciem Shuna i coraz gorszym humorem Saori, dwójka brązów ściągnęła do świątyni jeszcze jednego kolegę.
- I naprawdę nie wiesz, gdzie on się podział? - zrezygnowany Seiya padł na stertę starych książek, stojących obok niego.
- Tak jak wam mówię. Myślałem, że jest z wami. Nie ma się zresztą co martwić, Shun jest duży i nic mu nie będzie - odpowiedział pytany.
- To nie to, żebyśmy się o niego aż tak martwili, tylko chodzi o to, że...
Do sali, w której się znajdowali wpadła Saori.
- Co tak stoicie? - przejechała wzrokiem po saintach - A gdzie jest Seiya?
Palec Hyogi wskazał aktualne miejsce przebywania Pegaza.
Saori spojrzała w dół. Gęsta, ciemna chmura zgromadziła się nad jej głową.
- Czyś ty zwariował?! Ty wiesz ile te książki są warte? Dość tego! Wynocha mi stąd!
Grupka saintów uciekała ile sił w nogach. Z komnaty jeszcze przed chwilą pełną osób dobiegło jedno zdanie:
- I żebym was tu bez niego lepiej nie zobaczyła!
Seiya, Shiryu i Hyoga dotarli do schodów prowadzących na dół. Zdeptali ogródek Afro, potrącili rozmawiających Milo z Camusem i na koniec w domu Ariesa:
- Shaka twierdzisz, że będzie się to trzymać do powrotu Mu?
Aldebaran, Aiolia i Kiki podziwiali dość sporych rozmiarów budowlę zrobioną z zapałek.
- Nie powinno się temu nic stać. Dość sporo czasu nad tym siedziałem i mam nadzieję, że naszemu solenizantowi się spodoba.
W tym momencie po dziele Shaki przebiegła trójka brązów. Nie zostało nic oprócz marnych szczątków.
- Aaa - dobiegło z ust golda. Shaka spojrzał na oddalających się.
Do trzech goldów i Kikiego dobiegli w niezbyt dobrych humorach Afrodyta i Camus z Milo.
- Niech no dorwę tę trójkę - odezwał się wściekły Afrodite.
- Spokojnie - na ustach Shaki pojawił się dużo mówiący uśmiech - Muszą przecież tutaj wrócić prawda? Taaak, a innej drogi raczej nie obiorą....

W innym wymiarze, na kwiecistej łące siedział jeden bardzo sfrustrowany bóg.
- Naprawdę nie rozumiem, co tutaj robi ten zielonowłosy! - syknął.
- Siedzi Thanatosie, siedzi - wskazał uśmiechnięty bliźniak, siedzącego niedaleko Shuna.
- Jakbym nie zauważył - odparł.
- No - rozbawienie u boga snu rosło z minuty na minutę - to o co chodzi?
- O nic. Jak zwykle to samo - tymi słowami bóg śmierci odwrócił się i odszedł.
- Strasznie nerwowy jest twój brat Hypnosie. - dobiegł głos ze strony gdzie siedział Shun.
- Nie przejmuj się - zbliżył się do niego opiekun miejsca, w którym się właśnie znajdowali - Ma to od wieków.
- Jesteś pewny, że Hades nie będzie mieć nic przeciwko, że tutaj jestem?
W tym momencie obok rozmawiających pojawił się Thanatos.
- Jak to? - skierował swe pytanie w stronę brata - To Hades o nim nie wie?
- Nie - odpowiedział mu ze spokojem - Uważasz to za problem?
- Ależ skądże - odpowiedział mu z ironią w głosie - Na pewno będzie bardzo szczęśliwy.

W niedalekim czasie, w miejscu gdzie przebywał Hades ze swoim podopiecznym, pojawiła się jakaś postać.
- Po co on go tutaj zabrał - rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu jakiegoś szczegółu, który mógłby zwrócić jej myśli we właściwą stronę.
Podeszła do krawędzi. Jej ciemne włosy, które jeszcze przed chwilką miała misternie i dokładnie splecione rozwiały się pod wpływem silnego wiatru.
- Mam tego dość. Wracam.
Tuż za nią pojawił się ktoś.
- Czyżbyś niczego nie znalazła? - usłyszała
- Nie twój interes Thieh - odpowiedziała - Co tutaj w ogóle robisz, może szpiegujesz mnie?
- Ależ skądże. Nie mam powodu - i po krótkiej chwili dodał - Prawda Ren?
- Daj spokój - odwróciła się do swojego rozmówcy i w promieniach słońca znikła.
Z ust pozostałego dobiegł śmiech:
- Tak, tak oczywiście.

Tymczasem Hypnos za prośbą Shuna zorganizował mu małą wycieczkę krajoznawczą po jakże pięknym miejscu, w którym się znajdowali. Wchodzili właśnie na mały pagórek. Tuż za nimi szedł Thanatos.
- Widzę, że Thani już aż tak się nie gniewa na mnie - przerwał Shun swojemu przewodnikowi.
- Musiał w końcu dać za wygraną - odpowiedział mu z uśmiechem na ustach
- Idę z wami, tylko dlatego bo mnie o to poprosiłeś - odezwał się urażony głos z tyłu - I nie nazywaj mnie Thani!
Andromeda odwrócił się w kierunku srebrnowłosego boga.
- Ale dlaczego? Jest ładne i o wiele krótsze - na twarzy Shuna wykwitł uśmiech - A i mam pytanie, kiedy wróci Hades?
- Po co ci on? - odparła ofiara Shuna - Chciałbyś autograf?
- Nie musisz być taki nieuprzejmy braciszku - wtrącił się do rozmowy złotowłosy - Przecież nic takiego złego ci nie uczynił.
- Nie musiał - odparł mu - Co się mnie czepiasz, ponoć mam to od wieków.
Shun miał ogromną zabawę, słuchając wymiany zdań między bliźniakami. W jego umyśle zrodziła się mała zachcianka. Niewiele czekając, wtrącił się w rozmowę bogów:
- Thani mam prośbę - jego ręce złożyły się w proszący gest - Jak dojdziemy na tamten pagórek, zagrasz coś?
- Ja? Na tamten pagórek? Zagrać coś? - Thanatos wytrącony z serii zdań, jaką miał jeszcze skierować do swojego brata, musiał najpierw zebrać w całość prośbę sainta - No dobrze, ale czemu tak daleko.
- Myślę, że tam powinno być najlepsze miejsce. A co za daleko?
- Nie, będzie jak chcesz - na twarzy jeszcze zdenerwowanego boga pojawił się uśmiech - Widzę, że Atena jest bezwzględna, oto są skutki.
Wśród trójki zapanowało ogólne rozbawienie.
Na Shuna spadło coś nagiego z czerwoną, gęstą czupryną. Dwójka sturlała się w dół.
Wystraszona postać zeszła z oszołomionego Shuna i pobiegła z powrotem na górę. Z dołu Shun mógł zauważyć, że skryła się za jakąś wysoką, ciemnowłosą osobą. Wydawało mu się, że tuż przed tym usłyszał słowo - ojcze. Postanowił również dołączyć do osób na górze.
Po dojściu prawie na górę, usłyszał głos Hypnosa, wpatrującego się ze zdumieniem w postać, kryjącą się za władcą owego miejsca:
- Nie wiedziałem panie, że nie było cię aż tak długo.
- Doprawdy? Chyba za krótko - spojrzał w stronę Andromedy.

Seiya, Hyoga i Shiryu już od dłuższego czasu szli spokojnie. Każdy błądząc myślami w innym miejscu. Nie zauważyli jak przeszli obok dość bladej postaci.
- Zatrzymajcie się wędrowcy - do ich uszu dotarł metaliczny głos.
Seiya od niechcenia odwrócił się.
- Nie dziękujemy, nic nie kupujemy, za wróżby też dziękujemy - rzucił w stronę postaci - Ja już wiem, co się ze mną stanie, jak nie wrócimy z pewną osobą.
Postać nawet nie drgnęła. Miała do ziemi jasną dość postrzępioną suknię.
- A szanownej pani nic nie jest? - ciągnął Pegaz - Wyglądasz, jakbyś z jakąś wichurą miała przed chwilą kontakt.
Z tyłu usłyszał śmiech kolegi.
- Może Shuna spotkała? - Hyoga rozbawił się na całego.
- Widzę - postać przerwała - Że dobre humory was nie opuściły. To dobrze. Mam wam coś doręczyć. Przyjmujecie czy rezygnujecie?
- Przepraszam, możemy to najpierw zobaczyć? - wyszedł przed Seiye Shiryu.
Zaległa cisza.
- Widzę, że nic z tego.
Postać wyciągnęła dłoń. Miała na niej małe zawiniątko. Seiyi wzrok padł na dziwny świecący punkt i instynktownie wyciągnął rękę.
- Seiya tylko nie dotykaj! - tylko tyle zdążył wydusić z siebie Shiryu.
Było już za późno. Dookoła nich zaległa ciemność.

Thieh wrócił do siebie.
Jego niezbyt zadowolony kompan nadal pozostawał w nie najlepszym humorze.
- Widzę, że wróciłeś z wycieczki - zwrócił się do przybyłego.
- No tak - odparł mu - Poszedłem zobaczyć, gdzie się podziała Ren i zerknąć na ogólny bieg zdarzeń.
- Doprawdy? No i z jakimi to fascynującymi nowinami wracasz?
- Tak więc zacznę od początku - Thieh rozsiadł się wygodnie w ogromnym fotelu - Mały jest z Hadesem, sainci gdzieś przepadli a twoja siostrzyczka drogi Yasho, chyba coś zgubiła.
- Ren? - spojrzał na Thieha - Nie wiem czego szuka, ale niech jej na razie będzie. Bardziej mnie interesuje kwestia tej piątki. Za bardzo już wcześniej się wtrącali.
- Oni? Trójka gdzieś przepadła, jeden jak na razie siedzi i się nie rusza z miejsca, a ostatni... - urwał.
- No, co z tym ostatnim - cierpliwość się powoli kończyła u Yashy.
- Naprawdę nie chciałbyś wiedzieć.

Elizjum.
- Zadam tylko jedno pytanie - skierował swe słowa Hades w stronę Shuna. - Czy aby nie pomyliły się tobie miejsca?
- Ależ skądże Hadesie - odparł mu Shun z uśmiechem na ustach - Jestem dokładnie tam, gdzie chciałem się znaleźć. Zresztą nie wiem czemu, jesteś zdziwiony moim widokiem.
- Jak to?
- No wydawało mi się, że mnie zaprosiłeś. Na początku zaniechałem wybrania się aż tutaj, do momentu kiedy Atena zaczęła się jakoś dziwnie zachowywać.
- Ha, ha - Hades wyraźnie się rozbawił - No ta ja się nie dziwię, że uciekłeś. Tylko jest jeden problem. Ja cię tutaj drogi Andromedo nie zapraszałem. Jak chcesz to zostań, widocznie masz tutaj być. Mam tylko nadzieję, że ta twoja reszta kolegów nie wpadła na ten sam pomysł. To naprawdę od wieków było bardzo spokojne miejsce.
- Nic się nie martw, nikomu nie powiedziałem dokąd się wybieram.
- Skoro już o spokoju jest rozmowa - wtrącił się Thanatos - To ten twój towarzysz Hadesie - nie skończył.
- O niego się nie martw - odpowiedział mu spokojnie - Jest ze mną i nie ma prawa mu włos z głowy spaść - i po chwili dodał - Zrozumieliście?
- O nas się nie martw Hadesie - włączył się do rozmowy Hypnos.
- Powiedz to lepiej tej swojej bandzie na zewnątrz - dodał jego brat.
- Spectranom? - odpowiedział zdziwiony władca krainy umarłych - A dlaczego on miał by się tam znaleźć, przecież...
Hades zaczął się gwałtownie rozglądać, w poszukiwaniu swojego podopiecznego, niestety nigdzie go nie mógł dojrzeć.
- No Thanatosie - zwrócił się do niego Hypnos - Spokojne czasy minęły. Trzeba poszukać tego rudzielca.

Jednocześnie w tym samym czasie trójka brązów siedziała w całkowitych ciemnościach.
- Pięknie Seiya, po prostu wspaniale - zrzędził już od dłuższego czasu Hyoga Pegazowi za uszami - Naprawdę nie mogłeś się powstrzymać?
- Daj spokój Hyoga, tak mi się dotknęło.
- Tak mi się dotknęło? No to powiedz mi teraz, jak nas stąd wyciągniesz. Albo lepiej na samym początku gdzie my u diaska jesteśmy?
- Nie mam pojęcia - odpowiedział mu Seiya, wykorzystując cała swoją wiedzę - Hmm może umarliśmy i trafiliśmy do Hadesu?
- Niby gdzie trafiliśmy? Nawet jeśli umarliśmy, to z całą pewnością Hades nie jest, aż tak niesprawiedliwy, żeby wsadzić mnie do tego samego miejsca co ciebie.
- No wiesz co Hyoga? - odparł mu oburzony - To było niezbyt miłe.
- Jak nas stąd wyciągniesz, to może ci wybaczę.
- Oh dziękuję litościwy panie. Jeszcze zoba...
- Przestańcie obydwaj - wtrącił się Shiryu - Już nie mogę tego słuchać. Może tak przestaniecie się kłócić i poszukamy razem jakiegoś wyjścia?
Seiya nagle coś zauważył. Zerwał się na równe nogi i pobiegł przed siebie.
- A ten gdzie? - Hyodze pozostał, tylko odgłos biegnącego Pegaza - Niech się jeszcze zgubi, albo w co wpadnie.
- Trzeba zobaczyć, co takiego wartego ruszenia się z miejsca zobaczył Seiya. Zresztą jestem pod wrażeniem. Nie wiedziałem, że ma aż tak dobry wzrok - odparł Shiryu wyraźnie już zmęczony całą zaistniałą sytuacją.
Poszli przed siebie. Hyoga próbował coś wymacywać. Niestety przed sobą wciąż miał pustkę. Po przejściu dość sporego kawałka, zdało im się, że usłyszeli czyjś płacz. Dziwne światło rozchodziło się z tamtego miejsca.
Podeszli parę kroków. Ich oczom ukazał się mały chłopiec w białej, prostej szacie i z gęstą czerwoną czupryną. Emanował dość silną aurą. Obok niego siedział Seiya, wybitnie próbujący nawiązać kontakt z obcą osobą.
- Ej mały - Seiya zwrócił się do niego - Nie płacz, nic ci nie zrobię.
- To za nim tak pobiegłeś? - Hyoga spytał się kolegi, wciąż wpatrując się w znajdę.
- No tak - Seiya pokiwał głową.
Na jego ciemnowłosą głowę spadła pięść kolegi.
- Aua Hyoga, a to za co było?!
- Pomyśl, to się dowiesz. To było bardzo mądre, tak się oddalić. Jak z tego wszystkiego wyjdę ze wszystkimi włosami na głowie, to będzie dobrze.
- Ten rudowłosy tak tu przez cały czas płacze? - Shiryu spróbował zakończyć wymianę zdań kolegów.
- Ja się nie dziwię, że on jest w takim stanie. Jakby mnie dopadła taka czarna czupryna, to też...
- Dobrze Hyoga - przerwał mu Pegaz - Panu już podziękujemy. Ja naprawdę rozumiem, że wpakowałem nas w to, ale błagam daj sobie na wstrzymanie. Zresztą popatrz naszemu płaczkowi już przeszło.
- Widocznie ma dobrą zabawę, obserwując was - wtrącił zdanie ich trzeci kolega.
Shiryu spojrzał na wpatrującego się w nich czerwonowłosego.
- Jak chcesz, możesz iść z nami. Pewnie ty też chciałbyś się z stąd wydostać.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Aha - odpowiedział Shiryu i w mgnieniu oka stanął na równe nogi.
- Panowie - zwrócił się brąz do wciąż kłócącej się dwójki - Nie wiem jak wy, ale my się stąd zbieramy.
- Co?! - spojrzeli we dwójkę na oddalających się - Zaczekajcie!
Szli razem.
Ciemność rozpraszało cosmo ich nowego towarzysza.
- No widzę, że zabraliśmy latarkę ze sobą.
- O ile jeszcze dobrze pamiętam Seiya - zwrócił się Hyoga do sainta - To my też tak potrafimy.
- Niesamowite, doprawdy? Ten mały zrobił się dziwnie wesoły odkąd wstał.
- Wiesz Seiya - odezwał się trzeci z obrońców Ateny - Ten mały, już wcale nie jest taki mały. Tak jakby trochę podrósł.
Seiya z Hyogą wymieniając miedzy sobą przez całą drogę złośliwości, nie zauważyli tego drobnego faktu. Ich znalezisko wzbogaciło się o trochę centymetrów. Teraz wyglądał jakby był ich rówieśnikiem.
- Faktycznie - odparł Hyoga - Rośnie jak na drożdżach. Chłopcze może nam powiesz, dokąd nas tak zawzięcie prowadzisz?
Uśmiechnięty wyciągnął dłoń i skierował ją na wprost ich.
- To widzę. To może inaczej się spytam. Do jakiego miejsca lub, do kogo idziemy?
Chłopak zatrzymał się. Odwrócił się do Cygnusa.
- Do NIEGO - wypowiedział powoli ostatni wyraz . Uśmiech wrócił na jego twarz.
- To może ja się spytam - odezwał się stojący obok Seiya - Jak ty masz właściwie na imię?
Pytany zaczął szukać jakby w pamięci. Skierował swoje oczy na ciekawego odpowiedzi Seiye.
- Jeszcze nie wiem - tymi słowami odwrócił się i zaczął kontynuować przerwany marsz.
- Ale jak się dowiesz, to nam powiesz? - Seiya odparł złośliwym tonem, otrzymując jednocześnie uderzenie łokciem ze strony kolegi.
Przeszli jeszcze kilkanaście metrów. Ich przewodnik przyśpieszył kroku. Kto wie co mijali przyśpieszając coraz bardziej. W pewnym momencie przeszli do biegu. Seiya właśnie miał coś powiedzieć, lecz przestrzeń przed nimi wypełniła się światłem. Cała trójka w jednym momencie straciła grunt pod nogami.
Spadli...wprost na Hadesa.

C.D.N.


Ostatnio zmieniony przez Sha-chan dnia Pią 20:56, 07 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
Uczeń
Uczeń



Dołączył: 04 Cze 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jak to skąd? Z Piekła! ^ ^

PostWysłany: Śro 12:37, 14 Cze 2023    Temat postu:

Ehem, tego, w sumie to wiemy, że sto lat minęło i pewnie nie zagląda tu już od lat nikt oprócz nas, ale jeśli masz gdzieś na stanie resztę (z tego co pamiętamy z innych forów, było tego więcej?) to wiesz, bylibyśmy wdzięczni ; ) Jesteśmy na głodzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Saint Seiya Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin